Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 13-02-2008
Deficyt gabinetów stomatologicznych dla osób zakażonych wirusem HIV czy żółtaczki powoduje, że chorzy korzystają z usług placówek przeznaczonych dla wszystkich pacjentów. Kontrakty z NFZ w 2007 roku były podpisane w nielicznych gabinetach, prowadzonych jedynie na potrzeby osób zakażonych. W tym roku jest gorzej, ponieważ fundusz nie podpisał wielu umów. Specjalistyczne gabinety, jak np. w Wojewódzkim Szpitalu Obserwacyjno- Zakaźnym w Toruniu, przestały przyjmować pacjentów. Ze względu na to, iż akurat w przywoływanym przypadku, gabinet funkcjonował na terenie szpitala zakaźnego i jako jedna z poradni tej placówki, nie może działać jako jednostka odrębna.
W Polsce pacjent nie ma obowiązku zgłaszania stomatologowi faktu zakażenia wirusem HIV czy żółtaczki. Dlatego może udawać zdrowego. I często tak robi, ponieważ przyznanie się do nosicielstwa grozi czasem odmową wykonania usługi stomatologicznej. Wprawdzie procedury sanitarno – epidemiologiczne ściśle określają sposoby minimalizowania ryzyka zakażeń, a stosowane metody sterylizacji i środki dezynfekcyjne skutecznie dezaktywują mikroby, jednak nie zabijają strachu i uprzedzeń zarówno lekarzy jak i pacjentów.
Część społeczeństwa uważa, że podział na ludzi zdrowych i zakażonych jest sztuczny i dyskryminujący, dlatego nosiciele maja pełne prawo leczyć zęby w gabinetach ogólnodostępnych. Trzeba jednak pamiętać, że ryzyko zakażenia zawsze istnieje - nawet w najlepiej wyposażonym gabinecie dentystycznym i utrzymanym z najwyższą starannością w czystości. Kiedy nosiciel HIV czy wirusa żółtaczki reperował zęby w specjalnym gabinecie, stomatolog zawsze miał komfort świadomości: wiedział, że leczy tylko osoby zakażone. Dentysta przyjmujący wszystkich pacjentów takiej wiedzy nie ma. Nie oznacza to wcale, że w przypadku osób zakażonych wykorzystuje się inne metody sterylizacji. Chodzi jednak o świadomość istnienia większego zagrożenia i stosowania np. jednorazowych przyborów, które potem poddane są skutecznej utylizacji. Tak, by nic nie wymknęło się spod kontroli.
Źródło: „Gazeta Pomorska”