Turystyka stomatologiczna to – zaraz po wyjazdach w celach leczniczych podejmowanych do gabinetów chirurgów plastycznych – drugi cel pobytu cudzoziemców w Polsce, którzy wakacyjne wojaże łączą z poprawą zdrowia i urody. Goście zagraniczni podejmujący leczenie zębów w Polsce stanowią prawie 10 proc. wszystkich turystów medycznych. To spory odsetek. Mógłby być jeszcze wyższy, gdyby w obszar turystyki medycznej bardziej inwestowano. Ale – zdaniem ekspertów – w Polsce w sektor ten nadal inwestuje się za mało i nie robi się tego w sposób zorganizowany.

- (…) Polski nie ma w rankingu 20 krajów osiągających największe zyski w turystyce medycznej, żaden z polskich szpitali nie posiada wiodącego w świecie certyfikatu The Join Commission International, który gwarantuje jakość usług. Jego brak utrudnia korzystanie w pełni z europejskiej dyrektywy transgranicznej. W Turcji jest aż 56 szpitali z takim certyfikatem. Tam jednak tematem turystyki medycznej zajęły się władze, u nas wykonuje się ruchy pozorne. Nawet Ukraińcy jeżdżą leczyć się do Izraela i Niemiec zamiast do Polski – mówi Andrzej Sokołowski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych.

W rynek turystyki medycznej inwestować warto, bo finansowanie to zwróci się z nawiązką. Nasze placówki medyczne mają wiele do zaoferowania. Przykładem jest rodzima stomatologia: szacuje się, że koszty wybielania, protezowania czy prostowania zębów są u nas przeciętnie o 60-80 proc. niższe niż w innych krajach. Natomiast za granicą nie brakuje zaniedbanych pacjentów – co dostrzegają dentyści obsługujący często klientów mających zęby z wypełnieniami z amalgamatu.

Źródło: „Polska Dziennik Zachodni”