Jeden dentysta w Europie przypada przeciętnie na kilka, kilkanaście tysięcy pacjentów. W Rwandzie stomatolog to prawdziwa rzadkość i tam wspomniane proporcje wyglądają zupełnie inaczej, konkretnie jak jeden do miliona. W tym afrykańskim kraju, gdzie kilkuletnie studia w kierunku stomatologicznym nie istnieją, a dentystą zostaje się po dwuletnim kursie, pracuje wykształcona i posiadająca wysokie kwalifikacje zawodowe Polka, dentystka w habicie – siostra Helena Szumska. Ukończyła studia na Akademii Medycznej w Gdańsku. Zanim przyjechała do Rwandy, zajmowała się leczeniem zębów w renomowanym gabinecie w Warszawie. Od spotkanych w kraju misjonarzy wiedziała, że pozyskanie środków na wybudowanie szpitala na Czarnym Lądzie to mniejszy problem, niż znalezienie osób chcących realizować się zawodowo w afrykańskich realiach. Warunki, w których obecnie pracuje dentystka, odbiegają od tego, co w Polsce jest standardem – ale Rwanda nie należy do krajów, w których obowiązują normy europejskie: tu nadal powszechnie wyrywa się zęby szprychą od roweru. Oczywiście nie w gabinecie prowadzonym przez siostrę Helenę. Do dentystki – zakonnicy zaglądają mieszkańcy o różnym statusie społecznym: od prawdziwych bogaczy, poprzez misjonarzy, aż po biednych. Każdy znajdzie tu pomoc, nikomu się jej nie odmawia – nawet, jeśli pacjenta nie stać na zapłacenie symbolicznego dolara (to stawka dla najuboższych).

Aby zakonnice mogły prowadzić działalność stomatologiczną, najpierw musiały wybudować gabinet dentystyczny. Mówi się o nich: Anioły z Rwandy. Energii im nie brakuje, za to wsparcie zawsze witają z wdzięcznością. Poza lecznicą prowadzą też hospicjum, a siostra dentystka we współpracy z Ruchem Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata Maitri z Polski organizuje dodatkowo akcje profilaktyczne w szkołach i okresowe kontrole zębów u dzieci.

Źródło: „Gość Niedzielny”