Dziecko
Ankieta
- 03-10-2008
Liczba ortodontów, którzy w naszym kraju przyjmują na ubezpieczenie jest skandalicznie niska. Są rejony, w których na kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców nie przypada ani jeden gabinet ortodontyczny z kontraktem NFZ.
- W tym roku przeznaczyliśmy na opiekę ortodontyczną prawie 8 mln zł - mówi Barbara Nawrocka, rzecznik Narodowego Funduszu Zdrowia w Bydgoszczy. - Moglibyśmy podpisać więcej kontraktów, ale brakuje chętnych stomatologów. Nie możemy nikogo zmuszać do tego, żeby podpisał umowę. W naszym regionie są białe plamy - tam ortodonty za darmo w ogóle nie ma.
Brak opieki ortodontycznej najsilniej odbija się na zdrowiu dzieci – wiele z nich ma wady zgryzu. Ze statystyk wynika, że problem dotyczy 60% dzieci. Ortodonci alarmują: z dziecięcymi zgryzami i zębami jest coraz gorzej: mleczaki szybko się psują, dlatego trzeba je usuwać, a luki istniejące w szeregu zębów zbyt długo, powodują deformację zgryzu. Dzieci są też za długo karmione papkami, co sprzyja rozwojowi wad zgryzu. Krzywy zgryz to problem estetyczny i zdrowotny: uśmiech nie jest równy i piękny, a zęby szybciej się ścierają; mogą też pojawić się problemy z wymową.
W kolejce do ortodonty współpracującego z NFZ trzeba czekać kilka miesięcy. Na aparat ortodontyczny refundowany z ubezpieczenia – średnio dwa lata. Wielu rodziców nie czeka na tak odległe terminy, bojąc się, że dziecko i tak nie załapie się na darmową opiekę ortodontyczną, która przysługuje jedynie do ukończenia 13 roku życia. Na aparat z ubezpieczenia można liczyć tylko do ukończenia 12 roku życia. Dlatego decydują się na wizyty prywatne – oznacza to wydatek ok. 1000 zł rocznie
Ortodonci przyjmujący prywatnie na brak pacjentów nie narzekają i nie kwapią się do pracy w ramach kontraktu.
- Mam dość klientów w prywatnym gabinecie. I tak moi pacjenci długo czekają na wizytę – kwituje sprawę jeden z ortodontów.
Źródło: „Gazeta Pomorska”