Dziecko
Ankieta
- 07-05-2010
Tradycyjna forma recepty zastąpiona ma być e-receptą. Dzięki temu każdy lekarz od razu będzie wiedzieć, jakie leki przyjmuje pacjent. Ułatwi to leczenie i zapobiegnie powstawaniu niebezpieczeństw dla zdrowia i życia pacjenta z powodu ryzyka wystąpienia niekorzystnych interakcji między lekami.
Kto będzie wprowadzał system e-recept, okaże się po rozstrzygnięciu konkursu na opracowanie programu komputerowego – informatycznego systemu zawierającego dane o wszystkich przepisanych pacjentowi lekach.
– Na informatyzację całej służby zdrowia mamy 800 mln zł z UE. Musimy je wykorzystać do 2015 roku – mówi Leszek Sikorski, szef rządowego Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia. Na prototyp systemu e-recepty, który jeszcze w tym roku będzie testowany na terenie jednego miasta i jednego powiatu, ma być wydane 3 mln. Do 2015 roku każda recepta ma być wypisywana w formie elektronicznej.
Implikacje dla pacjentów będą zależeć od tego, na jaką wersję e-recepty zdecyduje się rząd. Wersja minimum to jedynie elektroniczne a nie ręczne wypisywanie recept. Dla pacjentów oznacza to zwiększenie bezpieczeństwa poprzez unikanie pomyłek w aptece. Opcja bardziej rozbudowana przewiduje dostęp w każdym gabinecie do informacji o wszystkich przepisanych lekach.
– Możliwości jest wiele. Do rozstrzygnięcia konkursu nie będzie wiadomo, jakie pomysły zgłosiły firmy. Wygra oferta, której wprowadzenie będzie realne i korzystne – mówi Sikorski.
W praktyce wprowadzenie systemu pozwoli zwiększyć bezpieczeństwo pacjentów oraz umożliwi lekarzowi sprawdzenie, czy pacjent wykupuje przepisane leki.
Pomimo obaw niektórych osób o to, iż system może nie pracować jak powinien z powodu wielkiego obciążenia, inicjatorzy akcji wprowadzenia e-recept są dobrej myśli.
– Nie będzie tak źle – przekonuje Krzysztof Nyczaj, ekspert Polskiego Towarzystwa Szpitalnictwa. – System bankowy jest podłączony do Internetu i nic złego się nie dzieje. Oczywiście dane trzeba zabezpieczyć, by nie dostał się do nich nikt poza lekarzem i farmaceutą. Nie jest to jednak bardzo trudne.
Źródło: „Rzeczpospolita”