Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 18-11-2014
To już kolejny rok, kiedy uczelnie medyczne realizują kształcenie przyszłych lekarzy i dentystów według nowego planu, czyli bez stażu podyplomowego. Już za dwa lata pierwszy rocznik dentystów, a za trzy lata – lekarzy kształconych według nowego założenia reformy o szkolnictwie wyższym, ma odbywać zajęcia praktyczne w centrach symulacyjnych. Problem w tym, że nowoczesne centrum symulacyjne ma jedynie Śląski Uniwersytet Medyczny – powstało dzięki pozyskanej na ten cel dotacji unijnej. Pozostałe uczelnie przymierzają się do utworzenia takich placówek, ale nie mają pieniędzy na realizację planów (których wykonanie narzucają im przepisy). Rektorzy szkół medycznych zachodzą w głowę, skąd wziąć środki na wybudowanie, wyposażenie i uruchomienie bardzo kosztownych inwestycji. Uniwersytet Medyczny w Lublinie od resortu zdrowia otrzymał na ten cel 700 tys. zł – co wystarczyło wyłącznie na wyłonienie w drodze konkursu projektu architektonicznego. Ta akurat uczelnia liczy na dotacje, bo rektor nie wyobraża sobie zaciągania kredytu.
Na finansowanie utworzenia centrum symulacyjnego z pieniędzy pozyskanych z kredytu zdecydowano się w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Pożyczona kwota, czyli 8 mln zł, to jedynie część potrzebnej sumy. Na razie uczelnia nie wie, skąd weźmie jeszcze ponad dwa razy więcej, aby zakończyć inwestycję.
Kłopoty z finansowaniem przy tworzeniu centrów symulacyjnych to nie koniec utrapień akademików kierujących uczelniami, bo wystarczających funduszy nie ma również na zabezpieczenie kadr potrzebnych do kształcenia przyszłych medyków. Według nowego prawa studenci mają być kształceni w dwukrotnie mniej licznych grupach, niż praktykowane to było dotychczas. To oznacza, że uczelnie muszą utworzyć szereg nowych etatów i wysupłać pieniądze na wynagrodzenie wykładowców.
Narzekania na kształcenie medyków po nowemu nie wychodzą tylko od nielicznych – bo wszystkie uczelnie wskazują, że nie mają pieniędzy na realizację założeń reformy.
– Uniwersytety medyczne są niedofinansowane. Z Ministerstwa Zdrowia otrzymujemy jedynie 60 proc. naszego budżetu, resztę musimy zarobić sami – wskazuje prof. Janusz Moryś, rektor Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego (GUM) i przewodniczący KRAUM.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”