Dziecko
Ankieta
- 01-02-2010
Pierwsza wizyta u dentysty. Dziecko na widok gabinetu zaczyna płakać i zapierać się nogami. Jeśli da się uprosić malca, by usiadł na fotelu, za nic nie otworzy buzi...
Taki scenariusz nie jest nowością dla większości rodziców – nawet dla tych, którzy wyjaśniali już swojej pociesze, jak wygląda wizyta i dlaczego dentysta musi zbadać ząbki. Dziecko u stomatologa potrafi być nieprzewidywalne. Wszystkiemu winny jest strach przed dentystą. I niezwykle aktywna dziecięca wyobraźnia, dzięki której malec na podstawie jednego zasłyszanego zdania potrafi stworzyć sobie obraz potwora w białym fartuchu, czyhającego na jego mleczne ząbki. I tak dentysta trafia w rankingu na czołową pozycję najgroźniejszych stworów świata, razem z fryzjerem wymachującym nożyczkami i gwiżdżącą lokomotywą. Rodzice nie są w stanie przewidzieć, jakie figle może spłatać dziecięca fantazja. Jedynym sposobem, by zapobiec powstaniu wyimaginowanego lęku, jest cierpliwe tłumaczenie dziecku, z czym wiąże się spotkanie ze stomatologiem. Opiekunowie mogą też posłużyć się historiami ze swojego dzieciństwa i opowiedzieć brzdącowi o własnych strachach i zabawnych perypetiach związanych z nimi.
Bardzo ważna jest pierwsza wizyta, na którą dziecko powinno przyjść poinformowane o tym, jak wygląda gabinet i czemu stomatolog będzie oglądał ząbki.
-Bardzo dużo zależy od nastawienia rodziców i sposobu, w jaki przedstawiają wizytę u dentysty - mówi dr Katarzyna Cieślińska z poznańskiego gabinetu specjalistycznego „Mleczaki i stałe". -Jeśli rodzic się nie denerwuje, to i dziecko jest spokojniejsze.
Wiele też zależy od podejścia samego dentysty.
- Nie wolno oszukiwać dziecka przed wizytą u dentysty – wyjaśnia dr Cieślińska. - Dokładnie tłumaczę, co będę robić i mówię, że może boleć. Umawiam się, że gdy dziecko poczuje ból, zasygnalizuje to podniesieniem rączki i wówczas przerwiemy na chwilę. Dziecku mogą w gabinecie towarzyszyć rodzice, może siedzieć na ich kolanach, musi wiedzieć, że jest bezpieczne.
Niebagatelną rolę odgrywają pochwały i nagrody – nawet tylko symboliczne. Dziecko długo pamięta życzliwość i prezent, automatycznie więc zaczyna kojarzyć gabinet z miejscem w sumie dość przyjaznym.
Jak powinien wyglądać przyjazny dziecku gabinet? Ma być w ciepłych kolorach i z kącikiem zabaw; dziecko ma czuć się w nim bezpiecznie. Bo malec musi wiedzieć, że jest bezpieczny – tylko wtedy pozwoli na zaglądnięcie sobie do buzi. Idealnie jest, kiedy nazwa gabinetu kojarzy się dziecku z czymś sympatycznym – to dla malucha sygnał, że w miejscu ładnie nazwanym nie mogą przebywać potwory. A nawet jeśli już są – takie w białych fartuchach – przy bliższym poznaniu okazują się całkiem miłe.
Psycholodzy radzą, by nie zapominać o życzliwości skierowanej do dziecka, i o uśmiechu. Malca należy też traktować poważnie – jest przecież uczestnikiem wydarzenia zwanego wizytą u stomatologa.
Źródło: „Polska Kurier Lubelski”