Dziecko
Ankieta
- 03-06-2019
W Polsce narzekamy na problem z dostępem dzieci do specjalistycznych usług dentystycznych. Nie my jedni. Podobnie jest w Nowej Zelandii, gdzie tysiące dzieci czeka miesiącami na leczenie przez specjalistę lub chirurgia stomatologicznego – pomimo że w kraju tym funkcjonuje bezpłatna opieka stomatologiczna do 18. r. ż. Bywa, że nowozelandzkie dzieci są odsyłane do domu z zębami bardzo mocno zepsutymi przez próchnicę – gdyż leczenie na tym etapie choroby powinien podjąć specjalista. A na spotkanie z nim dziecko, niestety, musi długo czekać. Z kolei samo leczenie tak chorych zębów może zająć nawet kilka miesięcy. Pojawiły się nawet głosy, że jest to sytuacja analogiczna do panującej w krajach Trzeciego Świata.
Dzięki zmianom, które już zostały wprowadzone w nowozelandzkiej służbie zdrowia, można obecnie dotrzeć do większej liczby dzieci, niż kiedykolwiek wcześniej. Ponadto państwo zainwestowało w profilaktykę i edukację, podkreślając, że zapobieganie jest jednym z kluczowych założeń restrukturyzacji tamtejszej publicznej służby zdrowia.
W odniesieniu do nieletnich rządzący uznali za ważne nie tylko, aby dziecko znalazło się u stomatologa jak najszybciej, ale również, aby nie odczuwało bólu, jeśli będzie na liście oczekujących na spotkanie ze stomatologiem. Zalecane jest, żeby w razie bólu zrobić wszystko, aby dziecku ulżyć – niezależnie, czy będzie się to wiązało z koniecznością wizyty realizowanej w trybie nagłym, czy też konieczne będzie przepisanie antybiotyku.