Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 31-03-2009
Zapadł wyrok w sprawie śmierci 15-letniej Kasi, która zmarła w 2002 r., kiedy zastosowano u niej narkozę przed leczeniem zębów. Jej rodzice znaleźli w Panoramie Firm adres gabinetu stomatologicznego, w którym stosowano znieczulenie ogólne. Krótko po zaaplikowaniu narkozy u dziewczynki wystąpiły komplikacje, które zakończyły się śmiercią. Nie pomogła ani reanimacja dziecka prowadzona w gabinecie przez anestezjologa, ani interwencja wezwanego pogotowia ratunkowego.
W stosunku do dentystki Anny K.-K. , w której gabinecie doszło do zdarzenia, sąd orzekł 1,5 roku więzienia w w zawieszeniu, 3-letni zakaz prowadzenia gabinetu oraz 50 tys. zł nawiązki na cele społeczne. Anestezjolog, który podał dziewczynce narkozę, otrzymał wyrok na 2 lata więzienia w zawieszeniu, 5-letni zakaz wykonywania zawodu i zapłacenie 30 tys. zł nawiązki.
Oboje oskarżeni nie zjawili się na odczytaniu wyroku.
- Z uwagi na nonszalancki stosunek do pacjentki i jej życia uzasadnione jest uniemożliwienie im wykonywania zawodu. Warto, by ten czas poświęcili na doskonalenie zawodowe - tak sędzia Agata Chmielnikowska uzasadniała wyrok.
Z kolei zdenerwowany ojciec zmarłej Kasi skomentował orzeczenie sądu następująco:
- Nie odczuwam satysfakcji. Siedem lat czekałem i doczekałem się parodii wyroku. Co to za kara? Lekarze mogą czuć się bezkarni.
Wg prokuratury winni śmierci dziewczynki są anestezjolog i dentystka. Najpoważniejsze zarzuty, które im przedstawiono i najważniejsze uchybienia, o których mówił sąd na wcześniejszych rozprawach, dotyczyły:
-
narażenia dziewczynki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia;
-
nieposiadania przez anestezjologa wymaganych uprawnień do samodzielnego znieczulania poza szpitalem;
-
nieprzystosowania gabinetu do przeprowadzania zabiegów stomatologicznych w pełnym znieczuleniu;
-
braku defibrylatora;
-
podania zbyt wysokich dawek leków – dziewczynki przed zabiegiem nie zbadano dokładnie i nie zważono;
-
niepoinformowania rodziców o ryzyku wiążącym się ze stosowaniem narkozy;
-
niezgodnej z procedurami reanimacji pacjentki – Kasia była reanimowana na fotelu dentystycznym.
- Tak samo znieczulałbym własne dziecko - przekonywał sąd oskarżony anestezjolog na wcześniejszych rozprawach. Dodał, że masaż serca Kasi był prawidłowy, choć wykonywano go na fotelu. - Nawet gdybym robił to na pierzynie, ale z odpowiednią siłą, masaż byłby skuteczny.
Dentystka z kolei mówiła:
- Jestem zaszczuta. Chciałam pomóc, a teraz wszyscy traktują mnie, jakbym zamierzała wyrządzić komuś krzywdę z premedytacją.
Adam Sandauer ze Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere w rozmowie dla „Gazety Wrocławskiej” stwierdził:
- Z wyrokiem trudno dyskutować, ale zakaz wcale mnie nie dziwi. Choć było to działanie nieumyślne, to zarówno anestezjolog, jak i dentystka działali z niskich pobudek, z chęci zysku. Trudno, będą musieli zarobić na życie gdzieś indziej. Za skandal uważam, że ta sprawa tak długo trwała. Gdyby obowiązywały stare przepisy, toby się przedawniła.
Ojciec zmarłej Kasi nie zdecydował jeszcze, czy będzie się odwoływał od wyroku. Apelację zapowiadają natomiast oskarżeni lekarze.
W Polsce, pomimo wzrostu świadomości społecznej, nadal większość spraw przeciw lekarzom nie jest kierowana do sądu. Winne są uregulowania prawne, które na pokrzywdzonego składają ciężar udowodnienia winy lekarza. Nawet jeśli wina jest ewidentna, a poszkodowany nie ma możliwości udowodnienia jej, sąd oddala pozew. Rocznie sądy rozpatrują ok. 20 – 30 tys. spraw przeciw medykom. Tylko ułamek tego kończy się wygraną pacjenta.
Źródło: „Polska Gazeta Wrocławska”, „Gazeta Wyborcza”